-[T.I]!
Wstawaj, spóźnisz się do szkoły. Pierwszy dzień i pierwsze spóźnienie!-
krzyknęła moja rodzicielka, zrzucając ze mnie pościel.-[T.I]! Ja nie żartuję.-
powtórzyła, kiedy ja nie zareagowałam.
-Och,
już!- jęknęłam, podciągając się leniwie na łokciach. Przetarłam oczy i
spojrzałam na zegarek. Szósta pięćdziesiąt trzy.
-Za
pięć minut widzę cię na dole.- kobieta poprawiła swój kok i wyszła.
Przewróciłam oczami i wstałam z mojego miejsca.
Dzisiaj
pierwszy dzień nauki. Czwarty września. Nowa szkoła. A mianowicie dla ludzi
uzdolnionych. Coś jak szkoła muzyczna, jednak tam byli ludzie, nie tylko
utalentowani śpiewaniem, ale też rysowaniem, tańczeniem… jedyna szkoła w Los
Angeles. Nie mam pojęcia, czemu moja mama mnie tam zapisała. To znaczy, ludzie
sądzą, że mam talent do śpiewania, do tego gram na fortepianie… ale chyba nie
nadaję się tam.
Ustałam
przed wielką szafą i zaczęłam szukać odpowiedniego stroju na dzisiejszy
dzień. Wybrałam stamtąd czarną bokserkę,
błękitną koszulę w kratę i beżowe rurki. Do tego założyłam białe tenisówki.
Następnie wraz z torbą do szkoły, zeszłam na dół, gdzie mama zrobiła już
śniadanie. Zjadłam szybko, przygotowane tosty i ruszyłam do łazienki, gdzie
umyłam się, zrobiłam delikatny makijaż i wyszłam. Chwyciłam torbę, pożegnałam
się z rodziną i poszłam w stronę przystanku. Kiedy do niego dotarłam, usiadłam
na ławce i zaczęłam czekać na żółty autobus, który miał zawieźć uczniów prosto
do szkoły. Wyjęłam z kieszeni spodni słuchawki i podłączyłam je do telefonu.
Założyłam je na uszy i włączyłam moją play listę. Nie musiałam długo czekać na
busa, po dwóch minutach podjechał pod sam krawężnik. Weszłam do środka i
zajęłam trzecie miejsce pod oknem. Zajęte było parę miejsc. Ale nikt nie
siedział razem. Dostrzegłam na końcu chłopaka z gitarą, a na samym początku
dziewczynę z blokiem i ołówkiem. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zaczęłam
wyglądać przez okno.
Pod
budynek szkoły dojechaliśmy w niecałe dwadzieścia minut, zabierając po drodze
resztę uczniów. Wszyscy pobiegli w stronę wejścia, szukając wzrokiem swoich
szafek na korytarzu. Kiedy znalazłam swój numerek, otworzyłam ją, schowałam
podręczniki i wzięłam jeden zeszyt, który były mi potrzebny na pierwszą lekcję,
czyli lekcję śpiewu. Schowałam do torby notatnik, piórnik i ruszyłam do klasy
trzysta jeden. Podeszłam pod salę i otworzyłam drzwi. Wejście oblegało stado
nastolatków. Próbowałam coś się dowiedzieć, ale niestety, nie udało mi się
dostać do drzwi. Westchnęłam i zaczęłam szukać osoby, która wydawała się na
sympatyczną i, która chciałaby mi powiedzieć, co się dzieje. Obok tablicy
ogłoszeń zobaczyłam dziewczynę, która miała rude, kręcone włosy, a na oczach
miała okulary kujonki, uśmiechnęłam się do siebie i podeszłam do nieznajomej.
-Cześć!-
przywitałam się nieśmiało. Dziewczyna odwróciła się w moją stronę, zmierzyła
mnie wzrokiem i posłała mi ciepły uśmiech.
-Cześć.-
odpowiedziała.- Klasa pierwsza E? Jestem Coco.
-[T.I].
Coco? Naprawdę?- zapytałam zdziwiona.
-Tak.-
rudzielec zachichotał.
-Ładnie…
niespotykanie.- zamyśliłam się na chwilę, jednak po chwili oprzytomniałam.- Mam
pytanie, wiesz, co tutaj się dzieje?- wskazałam na tłum obok klasy.
-Hm…
podobno jakiś znany gwiazdor będzie z nami chodził do klasy. Nie wiem kto, ale
pewnie jakaś naburmuszona gwiazdka, która będzie miała fory u nauczycieli i nic
jej nie będzie pasowało.- Coco przewróciła oczami.
-Nie
przekreślaj na starcie ludzi. Może będzie miły albo miła…- wyszczerzyłam ząbki.
Dziewczyna wzruszyła ramionami. Po chwili zadzwonił dzwonek, weszłam do klasy
jako ostatnia, tak samo jak Coco.
Klasa
była przestrzenna. Po klasie były ustawione pojedyncze krzesła, a z przodu
klasy znajdowała się mała scena, a na niej stał nauczyciel. Wysoki mężczyzna,
brunet. Miał ze trzydzieści lat, nie więcej. Usiadłam na jednym z krzesełek, a
rudzielec obok mnie.
-Witam
was.- przywitał się mężczyzna.- Nazywam się Connor Brown. Będę waszym
nauczycielem od śpiewu, a także wychowawcą. Zanim przejdziemy do lekcji,
chciałbym wam przedstawić osobę, która będzie chodziła do waszej klasy przez
tydzień. Znacie go na pewno, gra w słynnym zespole. Chciałbym was prosić,
żebyście go traktowali normalnie. Nauczyciele nie będą mieli dla niego
specjalnego traktowania. Będzie jednym z was.- Pan Brown zszedł ze sceny i
otworzył drzwi, rozejrzał się i ponownie je zamknął. Wszedł na mównicę i
westchnął.- Kolega chyba się spóźni… no cóż. To przejdźmy do tem…
-Przepraszam
za spóźnienie!- Do klasy wpadł chłopak ze zdyszanym głosem.- Ja… przepraszam,
naprawdę. Ale samochód mi się zepsuł, musiałem czekać na przyjaciół…- chłopak
nie wiedział, co mówi.
-Oho,
wielka gwiazda i oczywiście będzie się spóźniał.- szepnęła Coco. Szturchnęłam
ją.
-Przestań.
Może naprawdę mu auto się zepsuło? Wygląda na przejętego.
-Coco,
[T.I] przestańcie rozmawiać!- uciszył nas nauczyciel.
-Coco…-
powtórzył chłopak i zachichotał. Rudzielec wybałuszył oczy.
-Coś
nie pasuje?- dziewczyna wydęła usta. Nowy uśmiechnął się i kiwnął przecząco.
-Proszę,
nie marnujmy czasu. Liam, proszę wytłumacz klasie, co robisz w tej szkole.
-Jasne…
i przepraszam jeszcze raz.- chłopak podszedł do mównicy i zaczął.- Nie mam
pojęcia, jak zacząć. Jestem Liam Payne. Wszyscy z was na pewno wiedzą, kim
jestem.- rozejrzałam się po klasie, rzeczywiście, dziewczyny były strasznie
podekscytowane. Słuchały go, jakby był jakimś Bogiem.- Będę do szkoły
uczęszczał przez ten tydzień. Nasz zespół, One Direction, angażuje się w
fundację „Simple Help”. Pomagamy dzieciom, które są chore na białaczkę. Przez
ten miesiąc, każdy z nas miał do wypełnienia pewne zadanie. Zayn ma nie jeść
przez tydzień mięsa, Harry musi pracować, jako roznosiciel ulotek i takie tam…
mnie przypadła rola ucznia. Przez cały tydzień będę jednym z was. Traktujcie
mnie jak normalną osobę, nie chciałbym, żeby nauczyciele dawali mi jakieś fory…
To chyba tyle ode mnie.- chłopak posłał nam wszystkim promienny uśmiech i
rozejrzał się za wolnym miejscem. Jedyne wolne krzesełko znajdowało się obok
mnie. Liam usiadł i przywitał się.
-Cześć,
jestem Liam!- podał mi dłoń. Uścisnęłam ją. Następnie zwrócił się do Coco,
niestety, dziewczyna nie była zadowolona, coś odburknęła i skupiła się na
lekcji.
Liam
Payne. Wysoki brunet z brązowymi oczami. Członek zespołu One Direction.
Przynajmniej tyle, po trzech dniach chodzenia do szkoły, dowiedziałam się o
nim. Oraz, że ma czterech przyjaciół, których traktuje jak własnych braci. Do
tej pory nie interesowałam się owym zespołem. Słyszałam o nich, ale nie zwracałam
szczególnej uwagi. Dogadywałam się z Liasiem, czego nie mogłam powiedzieć tego
o Coco i Li. Payne chciał się z nią jakoś zapoznać, jednak ona była nadal dla
niego oschła i wredna. Dogryzała mu na każdym kroku, nie mam pojęcia czemu,
chłopak naprawdę był przesympatyczny. Nie, nie poznałam jego kolegów z zespołu,
ale obiecał, że gdy znajdzie chwilę, to zapozna mnie z nimi.
Siedziałam
właśnie na kanapie, zajadając miskę płatków na mleku. Była trzynasta, a ja
dopiero jadłam śniadanie. Tak to jest, gdy [T.I] jest chora i zostaje sama w
domu. No cóż. Oglądałam Spongeboba na Nickelodeon. Nieważne, że znam wszystkie odcinki,
które widziałam po kilkanaście razy, uwielbiam go. Chwyciłam jednak pilota i
przełączyłam na inny program. Biorąc kolejną porcję do buzi, usłyszałam dzwonek
do drzwi. Wstałam niechętnie, założyłam kapcie i ruszyłam do wyjścia. Nie
spoglądając przez wizjer, otworzyłam je.
-Cześć!-
wychyliłam głowę i zobaczyłam tam Liama. Pomachałam mu i uśmiechnęłam się do
niego.
-Liam,
cześć. Wchodź.- zaprosiłam chłopaka do środka. Payne wszedł i rozejrzał się
dookoła.- Skąd wiesz, gdzie mieszkam? Z tego, co mi się wydaje… nie
przyprowadzałam cię do mnie.
-Och,
tak, tak. Poprosiłem Coco, żeby podała mi twój adres. Piękny dom.- Liam
uśmiechnął się pod nosem i zwrócił wzrok ku mnie.
-Dziękuję.
Coco? Podała tobie adres? Przecież cię nie znosi.- zaśmiałam się pod nosem.
-Powiedzmy…
mój urok osobisty robi cuda.- wyszczerzył ząbki, wchodząc do salonu.
-Usiądź.
Napijesz się?- spytałam, przeczesując włosy dłonią. Chłopak skinął głową.
Ruszyłam do kuchni. Wzięłam z lodówki szklaną butelkę coli i wróciłam do
kolegi. Podałam mu napój, siadając obok.
-Nie
byłaś dzisiaj w szkole.- oznajmił.
-Yep.
Chora jestem. Od trzech dni.- wzruszyłam ramionami. Wzięłam ze stolika gumkę i
związałam nią włosy. Brunet wyjął w tym czasie zeszyty z torby i mi je podał.
-Ciesz
się, że masz tak dobrego kolegę jak ja… inaczej byś zginęła.- westchnął,
uśmiechając się promiennie.
-Do
tej pory radziłam sobie sama i dobrze mi szło. Chyba nie jest aż tak źle, panie
Payne.- szturchnęłam go w żebro na co się zgiął w pół.
-Jesteś
na tyle zdrowa, by wyjść z domu?- zapytał niespodziewanie.
-Nie
sądzę…- jęknęłam, bo bardzo chciałam w końcu być na zewnątrz. Otwarte okno to
nie to samo.
-No
to założysz szalik, czapkę… czy coś tam.- chłopak podrapał się po głowie.
-Idiota.
A czemu pytasz?- zwróciłam się do chłopaka.
-Z
ciekawości. To jak? Zrobisz dla mnie wyjątek? Obiecuję, że nie przeziębisz się
jeszcze bardziej. Będziesz bezpieczna.- uśmiechnął się, upijając łyk coli.
-Uch,
Liam. Zgoda, ale jeśli mama coś zauważy, obiecuję, że zwalę wszystko na
ciebie!- uderzyłam go w ramię.- Zaraz wrócę. Jeśli chcesz, chodź ze mną. Ogarnę
się i możemy iść.- chłopak skinął głową, podnosząc się z kanapy. Ruszyliśmy na
górę. Weszłam do swojego pokoju, od razu kierując się do szafy. Wyjęłam beżowe
rurki, luźną bluzkę z flagą UK i do tego trampki.- Liam? Szykować się jakoś
specjalnie? Bo nawet nie wiem, gdzie jedziemy.- jęknęłam, zawiązując na włosach
bandanę.
-Spokojnie.
Tak pasuje, naprawdę.- chłopak wyszczerzył się. Odwzajemniłam mu się tym samym.
Chwyciłam mój mały plecak spod biurka i razem wyszliśmy z pomieszczenia. Kiedy
byliśmy na dole, weszłam do kuchni po butelkę wody i schowałam ją do mojego
podręcznego bagażu. Zamknęłam za nami drzwi i ruszyliśmy do jego auta. Usiadłam
obok kierowcy i zapięłam pasy. Chłopak włączył radio, jednak po chwili włożył
do niego płytę, a po kilku sekundach rozbrzmiały pierwsze nuty piosenek.
-Jak
jeździsz samochodem…- zamyśliłam się, oblizując usta.- Zawsze słuchasz swoich
płyt?- zachichotałam. On wzruszył tylko ramionami, uśmiechając się pod nosem.
-Jeśli
chcesz, możemy zmienić na stację…- brunet miał właśnie zamiar wyłączyć muzykę,
jednak odepchnęłam jego dłoń.
-Nie,
coś ty. Nie zmieniaj.- wyszczerzyłam się i spojrzałam w okno. Nie wiedząc
kiedy, zaczęłam nucić piosenkę, która właśnie leciała.- And let me Kiss you.-
mruczałam pod nosem. Słyszałam, jak chłopak śmieje się sam do siebie.- Coś cię
bawi, panie Payne?- skrzyżowałam ręce na piersi, spoglądając na niego.
-Nie,
pani [T.N]. Po prostu, słyszałem, że nie słuchasz naszej muzyki, a znasz tekst…
dziwne.
-Trudno
jest nie znać, wszędzie puszczają wasze teledyski.- jęknęłam w duchu.- Ale
muszę przyznać, robicie kawał dobrej roboty.- przegryzłam wargę. Liam skinął
głową i skręcił w uliczkę.
-Jesteśmy.-
chłopak odpiął pasy. Wyjrzałam przez szybę i zaniemówiłam. Ogromna willa, która
mierzyła chyba ze trzysta metrów kwadratowych obok znajdował się ogród.
Wysiadłam z auta, nie spuszczając wzroku z wielkiego apartamentu.- Chodź.-
chłopak wskazał ręką furtkę. Niestety, gdy chciałam wejść pierwsza naprzeciw wyszedł…
potężny mężczyzna.
-Słucham?-
skrzyżował ręce na piersi. Podrapałam się po głowie, po chwili podbiegł do mnie
Liam.
-Wybacz,
[T.I]. Musiałem wrócić na chwilę do samochodu. Och, Mike, cześć. To, [T.I].
Koleżanka.- mężczyzna skinął głową i wpuścił nas na posiadłość. Przeszliśmy
przez dróżkę, która była wyłożona żwirem. Okay, byłam zestresowana, owszem, ale
nigdy nie byłam w takim wielkim domu.- Cześć, chłopcy!- krzyknął Liam.
Weszliśmy do hallu. Był większy od mojego pokoju… kawowe ściany i beżowe płytki.
Zdjęłam trampki z nóg i rozejrzałam się.
-Liaaaaaaś!-
krzyknęli równocześnie. Zachichotałam pod nosem.
-Mamy
gościa, chłopcy!- odkrzyknął im, wieszając swoją skórzaną kurtkę na wieszaku.
Po chwili cała czwórka była już obok nas.- Cieszę się, że przyszliście się
przywitać. Wejdź, [T.I]. Nie krępuj się, zaraz się przyzwyczaisz.- chłopak
szedł za mną, prowadząc mnie do salonu.
-Przedstaw
nam ją, no!- domagał się blondyn, który wszedł do pokoju zaraz po nas.
-
Niall, uspokój się.- jęknął kolejny z nich. Uhm… jeśli dobrze kojarzę, był to
Louis.
-Cisza!-
wydarł się Payne. Patrzyłam na nich speszona. Cała piątka wymieniała wzrok
pomiędzy sobą, a ja nie wiedziałam, co zrobić, więc spuściłam wzrok i patrzyłam
się na moje stopy.- Już, mogę?- popatrzył na nich spode łba. Reszta skinęła.
-To
jest [T.I]. Chodzi ze mną do klasy.- chłopak uśmiechnął się, obejmując mnie.
Chłopcy stali naprzeciwko z szerokimi uśmiechami na twarzach. Szczerze
powiedziawszy… przerażali mnie.
-Jesteśmy
One Direction!- krzyknęli chórem. Wybuchłam śmiechem, cała piątka patrzyła na
mnie zdezorientowana. Kiwnęłam głową parę razy, próbując opanować swój śmiech.
-Przepraszam,
ale brzmicie tak samo jak na filmikach, jesteście uroczy.- przegryzłam wargę
przechylając delikatnie głowę w prawą stronę. Chłopcy zachichotali
równocześnie.
Usiedliśmy
w szóstkę na kanapie. Zaczęliśmy rozmawiać, a w zasadzie poznawać się. Mówię
bez bicia, oni są przesympatyczni! Opowiedzieli mi o trasie, o tym, że w
niedzielę wylatują do Francji, gdzie będą koncertowali przez najbliższe cztery
dni. Pomimo że rozmawialiśmy jakieś dwie godziny, naprawdę się polubiliśmy… tak
mi się wydaje. Dowiedziałam się, że Zayn chodzi z Perrie, Louis z Eleanor, reszta
była wolna. Chłopcy obiecali, że na pewno mnie z nimi zapoznają, bo sądzą, że
się z nimi dogadam, to miłe.
-Cholera.-
zasłoniła usta dłonią.- Muszę się zbierać. Przepraszam, ale mama wraca zaraz z
pracy…
-Hej,
nie ma sprawy, odwiozę cię.- Liam uśmiechnął się ciepło, wstając z fotela.
-Liaś,
nie trzeba…- chciałam dokończyć, jednak Payne przerwał mi w połowie zdania.
-[T.I]
nawet się nie sprzeciwiaj!- chłopak przybił z chłopakami piątkę i obiecał, że
za chwilę wróci. Westchnęłam zrezygnowana i pożegnałam się z resztą zespołu.
-Odwiedź
nas jeszcze, [T.I]- krzyknął Zayn. Zaśmiałam się i założyłam kurtkę. Razem z
Liamem wyszliśmy na zewnątrz, od razu skierowaliśmy się do auta. Usiadłam na
miejscu pasażera i zapięłam pasy, chłopak dołączył do mnie po chwili.
Cała
drogę, czyli jakieś piętnaście minut, przesiedzieliśmy w ciszy. Pomimo tego, w
mojej głowie było bardzo głośno. Ciągle słyszałam śmiech Zayna, Liama, Nialla,
Harry’ego i Louisa. Spędziłam z nimi dwie godziny, a czułam jakby to była
wieczność. Zdecydowanie w pozytywnym znaczeniu, aczkolwiek, każdy był z nich
głośny. Moja głowa rozpadała się na milion kawałeczków, nie byłam
przyzwyczajona do takiego towarzystwa, ale zdecydowanie nie żałuję ani sekundy
spędzonej z nimi. Istne wariactwo.
Po
kilkunastu minutach dojechaliśmy pod bramę mojego domu. Podziękowałam Liamowi,
jednak ten zaoferował, że odprowadzi mnie pod same drzwi. Przytaknęłam,
wychodząc z pojazdu. Skierowaliśmy się pod wejście, rozmawiając tym razem.
-Dziękuję,
Liam.- wyszeptałam, gdy już byliśmy pod drzwiami od wejścia.
-Mhm.
Nie ma za co, to dla mnie przyjemność, że mogłem cię poznać z moimi
przyjaciółmi.- wyszczerzył rządek swoich zębów.
-Dzięki
za wszystko.- uniosłam kącik ust, poprawiając jego kołnierzyk od skórzanej kurtki.
Chłopak niespodziewanie objął mnie w pasie. Speszyłam się, ale nie dałam po
sobie tego poznać. Przegryzłam wargę i spojrzałam na chłopaka. Jego oczy
błyszczały… jak nigdy. Patrzyliśmy się tak na siebie w ciszy, Liam przybliżał
swoją twarz do mojej, robiłam to samo, jednak, gdy nasze usta dzieliły
milimetry, otrząsnęłam się.- Liam… ja… przepraszam.- jęknęłam, odsuwając się.-
Przepraszam, nie mogę…- zamknęłam oczy, chowając twarz w dłoniach. Poczułam
ciepły dotyk na swoich nadgarstkach.
-[T.I]…
nic się nie stało. To ja przepraszam, nie powinienem…- westchnął cicho, jednak
ja słyszałam.
-Liam…
naprawdę, bardzo cię lubię. Naprawdę… jesteś niesamowitym chłopakiem. Tylko… ja
nie chcę być kolejną dziewczyną, która, zdaniem innych, jest z tobą dla pieniędzy.
Mam słabą psychikę, nie wytrzymałabym. Nie chcę być „tą złą”…- spuściłam głowę
i patrzyłam na swoje brudne od błota trampki.
-[T.I].
Rozumiem, to była po prostu chwila zapomnienia, nic się nie stało.- chłopak
chwycił mój podbródek.- Nie chcę cię do niczego zmuszać. Szanuję twoje zdanie.
Jesteś niesamowitą dziewczyną, naprawdę.
-Dziękuję,
Liam. Ale proszę, obiecaj mi, że pomimo tego, co się stało teraz, będziemy utrzymywali
kontakt.- przegryzłam wargę. Nie chciałam być nachalna, zależało mi na naszej
znajomości. Nie na jego sławie, nie na koncertach czy drogich prezentach,
zależało mi na n i m.
-Zawsze,
słońce.- chłopak przytulił mnie i pocałował w czubek głowy. Objęłam go, jednak
po chwili oderwaliśmy się od siebie.
-
Do zobaczenia po powrocie. Odezwę się jak już będziemy w domu. Musimy się
spotkać, chłopcy mi tego nie darują.- zachichotał, schodząc tyłem ze schodów.
-Do
zobaczenia, pozdrów wszystkich i powodzenia.- pomachałam chłopakowi i szybko
weszłam na środka. Zrzuciłam z siebie zbędne ubrania i usiadłam w kuchni. Nie
mogłam uwierzyć w to, co mnie spotkało. Pomimo że chłopcy jeszcze nie
wyjechali, już za nimi tęsknię…
~*~*~*~*~*~*~*~*~
Przepraszam, jestem okropna :c. Tyle czasu mnie tu nie było, ale nawet nie wiecie, jak ciężko było mi napisać tego imagina. Nie dlatego, że z Liamem, tylko dlatego, że nie miałam pomysłu na zakonczenie. Przepraszam was cholernie.
Teraz tyle sie dzieje, poprawiam oceny, piszę egzaminy (...). Ostatni rok w gimnazjum i dobrze by było, jakbym wyszła ze szkoły ze średnią chociaż 3.0...
Przepraszam was za moją nieobecność. Mam nadzieję, że tego nie spieprzyłam, bo mnie się nawet podoba, ale ocenę pozostawiam wam : ).
Trzymajcie jutro za mnie kciuki, ostatnia część egzaminów, muszę angielski napisać jak najlepiej. Dziękuję i ponownie P R Z E P R A S Z AM.
Postaram się dodać coś nowego jak najszybciej. Obiecuję.
Pomysł jest świetny :D i bardzo dobrze napisany, ja bym dała inne zakończenie, ale to tylko moje zdanie, więc się nie przejmuj ;)
OdpowiedzUsuńDreamer
Dobrze jest Siostra :D
OdpowiedzUsuńJak zawsze zresztą. Pisz już następny : 3
Jest świetny . Mam nadzieję ,że napiszesz 2 część tego imagina . Tak specjalnie dla mnie może być . Od teraz będę stałym gościem .
OdpowiedzUsuńswietny jest !; )
OdpowiedzUsuńczekam na nastepna czesc ; *
~smile!;)
Fajny. ;D Dobry pomysł i wgl.
OdpowiedzUsuńKilka błędów językowych i interpunkcyjnych, ale praktycznie nie zauważa się tego.
Pisz dalej. ;)
fajny imagin chociaz liczyłam na inne zakończenie. szanuję Twoją pracę i rozumiem Cię. sama pisze egzaminy itp i nie mam zbyt dużo czasu. :) P.S.czekam na kolejne jednoparty :)
OdpowiedzUsuńjest świetny, jak zawsze <3 nie martw się, będziemy czekac :D
OdpowiedzUsuń