Najlepiej czyta się to przy Edzie Sheeranie- Give Me a Love x.
24 grudnia,
rok 2012. Mija dokładnie rok od tamtego wydarzenia, które zmieniło moje życie
totalnie, aż do śmierci.
Siedzę na
łóżku ze słuchawkami w uszach, patrzę bezcelowo na sufit i myślę. To ostatnie
zdarzało mi się najczęściej. Od roku. Dlaczego życie jest niesprawiedliwe?
Dlaczego, to spotkało mnie? Akurat mnie. Dotykam dłonią miejsce obok. Jest
puste. Od roku. I tak już zostanie. Przejeżdżam dłonią po niedawno posłanym
łóżku. Znowu nic, pusto. Po raz trzeci upewniam się czy to nie jest sen. Po raz
milionowy. Niestety, nic. Pustka. Pustka obok i w sercu.
Słyszę ciche
pukanie. Nie odpowiadam, bo po co? Nie pomaga, ktoś wchodzi, ja nie patrzę.
-Harry.-
zaczyna zachrypnięty głos. Zaciskam usta z bólu, wyobrażając sobie, że to on.
Że to on stoi w wejściu, popatrzy się na mnie swoimi najpiękniejszymi oczami na
świecie, podejdzie, przytuli i pocałuje, czule, jak zwykle- Harry.- głos odzywa
się po raz kolejny. Słyszę jego kroki, zero reakcji- Zejdź do nas.- szepcze.
Przekręcam się na drugi bok, przeczesując dłonią moją burzę loków. Które to on
najbardziej kochał na świecie.
-Zostaw
mnie.- zdołuję tylko tyle powiedzieć, prawie bezdźwięcznie. Liam odwraca się na
pięcie i wychodzi. Cieszy mnie to niezmiernie.
Wychodzi.
Siadam na łóżku, rozglądam się po pokoju i zaczynam płakać, a raczej wyć niczym
wilk do księżyca. Dostrzegam na komodzie jego fotografię, nie powinienem na nią
patrzeć, ale nie mogę. Podchodzę do mebla, biorę ramkę do ręki i siadam na
łóżku. Już spokojniejszy. Przejeżdżam opuszkiem palca po jego policzku. Boli,
cholernie boli.
-Jestem tu z
tobą, Lou. Ty jesteś ze mną. Nigdzie nie odszedłeś.- uśmiecham się delikatnie,
odkładając starą fotografię na miejsce. Biorę głęboki wdech, ubieram się w jego
kurtkę, schodzę na dół, biegnę do hallu i zakładam buty. Nikomu nic nie mówię.
Pada deszcz,
jest zimno. To nic. Pomimo tej pogody, jest mi ciepło. Idę w stronę cmentarza.
Tak, Lou. Do Ciebie. Nie pozwolę, byś był sam w te święta. Przyrzekliśmy, że
będziemy razem na zawsze, czemu to ty masz być teraz sam? Chłopcy mają siebie,
wcale mnie nie potrzebują. Przyśpieszam kroku, by być jak najszybciej z tobą. W
pierwszą rocznicę i twoje dwudzieste pierwsze urodziny. Nie mam dla Ciebie
prezentu, ale to chyba nie problem. Zawsze mi powtarzałeś, że najlepszym
prezentem jestem ja. I tego się trzymam, Tommo.
Dochodzę do
bramy starego cmentarza. Kieruję się na dół, tam, gdzie teraz mieszkasz. Nie
mam żadnego znicza. Przykro mi, kochanie. Kiedy już jestem, obok ciebie,
czyszczę twój grób. Z pospadanych liści oraz innych, wypalonych świeczek.
Następnie siadam na ławce, wzdycham ciężko i patrzę na twoje zdjęcie. Jesteś na
nim poważny. Ale wciąż masz w sobie ten urok. Twoje roztrzepane włosy wciąż
mnie urzekają.
-Witaj,
słoneczko. Jak ci minął dzień?- zaczynam. To dziwne, że mówię do ciebie, kiedy
ty leżysz dwa metry pod ziemią, ale wierzę, że mnie słyszysz- U mnie nic
ciekawego. Dzisiaj mija pierwsza rocznica. Spokojnie, pamiętam. Też są twoje
urodziny.- mówię monotonnie- Przez ten rok… wiele się zdarzyło, gdybyś tu był.-
jęknąłem, dotykając płyty grobowej- Co ja mówię. Przecież tu jesteś. Śnisz mi
się, co noc. Tęsknisz?- zapytałem, kładąc dłonie na kolanach- Nawet nie wiesz
jak ja…- przegryzam dolną wargę i zamykam oczy.
Widzę Louisa
i mnie. Półtora roku temu, kiedy idziemy do parku. Rozmawiamy o wszystkim.
Nagle siadamy przy małym stawie. Chłopak odkręca się w moją stronę i pyta o
nas. O naszej miłości.
-Louis. Ja… Modest…
-Przestań, Harry. Ja już dłużej
nie mogę, rozumiesz? Larry Stylinson musi wyjść na świat! Proszę Cię.
-Tommo, kocham Cię, ale…
-Ale nie. Jasne, każda twoja
odpowiedź tak się kończy.
Tak
cholernie żałuję tamtych słów, gdybym mógł cofnąć czas. Gdybym mógł.
Kolejne
wspomnienie. Równo sprzed roku. Mieliśmy się spotkać. Razem, w piątkę. Przy
wigilijnym stole, nie mieszkaliśmy wtedy razem, a ty nas zaprosiłeś na święta.
Dokładnie to pamiętam. Byliśmy umówieni na siódmą. Nawet nie wiesz, jak bardzo
się wtedy cieszyłem na spotkanie. Cały dzień wyczekiwałem wieczoru. Tak mi się
jeszcze zdawało. Pamiętam, weszliśmy do twojego domu, nikt nie otwierał.
Sądziliśmy, że jesteś w pokoju, nie wiesz w co się ubrać. Poinformowałem
resztę, że pójdę i cię przyprowadzę, a przy okazji zrobię ci prezent na urodziny
i święta. Czekałem na to, bo chciałem Ci powiedzieć, jak bardzo Cię kocham i za
każdym razem, kiedy Cię nie ma, usycham, umieram. Szarpnąłem klamkę, tak bardzo chciałem być
wtedy z tobą w jednym pomieszczeniu. Zapaliłem światło. I wtedy… wtedy Cię
zobaczyłem. Leżałeś na łóżku, wraz z moim zdjęciem w dłoniach. Obok leżał list.
Nie od razu go zauważyłem, bo pierw… pierw nie mogłem uwierzyć, co się dzieje.
Usiadłem obok, potrząsając cię za ramiona, byś się zbudził. Dopiero wtedy,
sięgnąłem po kartkę, przejechałem szybko wzrokiem, schowałem ją do kieszeni…
Dalej, dalej nie chcę wspominać.
-Tommo.-
jęczę, powstrzymując kolejne krople łez- Potrzebuję cię, stary. Tak cholernie
cię potrzebuję!- krzyczę. Chowam twarz w dłoniach. Nie na długo. Czuję czyjś
dotyk na sobie, odskakuję jak poparzony. Patrzę w prawo. Widzę… Louisa- Tommo.-
jęczę ponownie. Dotykam Cię.
-Kocham Cię,
zapomnijmy o tym. Żyj na nowo, Hazz.- kładziesz mi rękę na ramieniu. Zaciskam
powieki i ponownie je otwieram- Wszystko w porządku, synu?- staruszka pyta z
zaciekawieniem. Robię krok w tył, dotykając płyty grobowej. To byłeś ty. Tommo,
proszę. Mam gulę w gardle nic nie mogę z siebie wydusić- Co tutaj robisz?- pyta
ponownie. Moje oczy nie pomieszczą więcej łez. Płaczę, ponownie.
-Kocham Cię,
Tommo. Zawsze będę.- zdejmuję z szyi medalion, który mi dałeś na moje urodziny.
Kładę go przy zniczu, który ledwo się pali- Już nie długo, Louis. Będziemy
razem, obiecuję.- żegnam się i wychodzę. Kiedy tylko jestem poza cmentarzem,
wyciągam z kurtki białe pudełeczko. Potrząsam nim leciutki, słyszę. Otwieram je
i widzę w nich białe pastylki.
Do domu
dochodzę szybko. Nie mogąc się doczekać spotkania z tobą. Czekałem rok, teraz…
Tommo, będziemy razem, obiecuję.
Od razu
kieruję się do swojego pokoju. Zamykam się na klucz, pomimo że nikt tego nie
zauważy. Biorę twoje zdjęcie z komody. Następnie mały skrawek papieru, piszę na
nim „Przepraszam, Harry x”. Siadam na łóżku, cholernie szczęśliwy. Wyjmuję z
opakowania tabletkę, drugą, trzecią. Popijam piwem, które piłem kilka godzin
temu. Resztkami sił, obejmuję fotografię. Uśmiecham się. Opadam bezsilnie na
podłogę. Z nadzieją, że niedługo się spotkamy.
~*~*~*~*~*~*~*~
Tak by wyglądał jednopart o Larrym. Wybaczcie, ale nie jestem przyzwyczajona do pisania takich krótkich. Mam nadzieję, że nie spieprzyłam tego aż tak bardzo :). Zresztą to moja pierwszy jednopart o Larrym. Okay, zapraszam do czytania i komentowania! x
Jezu banan pomimo że nie jestem Larry Shipper to mam łzy w oczach. To jest cholernie piękne. Aż mi brak słów x__X człowieku ty mnie kiedyś zabijesz. xx
OdpowiedzUsuńrany, człowieku, pobeczałam się przez Ciebie. ale piękne to było. dzięki Ci za to.
OdpowiedzUsuńDżoana. xx.
To było piękne. Siedze i płacze. A w dodatku ta piosenka pasuje idealnie. Podobało mi się
OdpowiedzUsuń@LarryBeliever69 xx
o boże, to jest.. cholernie smutne.
OdpowiedzUsuńale śliczne. :(
cudowne i smutne, czyli to co kocham. płaczę. :( zapraszam do mnie www.nie.ogarnieta.pinger.pl
OdpowiedzUsuńBoże to jest naprawdę cudowne , muszę przyznać się popłakałam :(
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ----> http://six-degrees-of-separationn.blogspot.com/
Niesamowite. Oczywiście musiałam się popłakać, bo to ja ... ale naprawdę piękne ..
OdpowiedzUsuńPodoba mi się.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn. :)
Ty chamko przez cb mam łzy w oczach
OdpowiedzUsuńno i jest 10 komentarzy / Kocham twoje jednoparty
OdpowiedzUsuńPiękne <3 nie da się tego inaczej opisać .. piękne i tyle <3
OdpowiedzUsuńPosłuchałam się Ciebie i puściłam Give Me Love. Piosenka doskonale współigra z opowiadaniem. Naprawdę płaczę ze wzruszenia. Uwielbiam <3 KatiniaxD
OdpowiedzUsuńPiękny *__*
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc to jest to pierwszy imagin przy którym się popłakałam... Och widzieć mnie płaczącą :D Widok niezwykły :D
Miałam ci tylko podziękować za tego imagina i powiedzieć, że cie kocham... ale chyba na tym nie skończę..
Proszę dodawaj więcej nawet tych jednopartów z Larrym bo imaginy wychodzą ci genialne i zazdroszczę talentu bo ja nie potrafię porządnie nawet zdania złożyć :D
To słodkie ( nie lubie tego słowa -_-), że ktoś tworzy opowiadania o dwójce kochających się gejach, którzy umierają z miłości... Tak, wiem.. większość smutnych imaginów tak się kończy, ale ty napisałaś to tak realistycznie!
Jeszcze raz kocham cie i masz mieć wyrzuty sumienia, że wprawiłaś mnie w stan rozpaczy za co ci dziękuję xD
@HI_FUCK_YOU
Xoxo <3
Piękne *.* Mam łzy w oczach ...
OdpowiedzUsuńCudowny, blog i opowiadanie ♥
OdpowiedzUsuńcholera, idź się leczyć, jak Ci 15 komentarzy nie pasuje -.-
OdpowiedzUsuńJak nie pasuje, to nie komentuj <3 x
Usuńpłaczę... płaczę... :( wzruszające :(
OdpowiedzUsuńPiękne ♥
OdpowiedzUsuń