Siedziałam w ciemnym, opuszczonym
magazynie, nie wiedząc, co się dzieje. Czułam jak moje nogi są przywiązane
jakimś sznurem do krzesełka, ręce zarzucone do tyłu, złączone z oparciem, nie
miałam pojęcia, jak i kiedy się tutaj znalazłam.
-Co
robisz dzisiaj wieczorem, Liz?- zapytałam przyjaciółkę przez telefon.
-Nic szczególnego,
aczkolwiek dzisiaj piątek, pewnie pójdziemy z chłopakami do klubu. Idziesz z
nami?- odpowiedziała swoim melodyjnym głosem.
-Jasne.- wzruszył
ramionami, skręcając w jedno z uliczek w Londynie.- Dobrze się składa,
przynajmniej zapomnę o Zayn’ie.- mruknęłam niezadowolona.
-Właśnie! Rozmawiałaś z
nim?
-Przestań, nie mam
zamiaru. Po tym, jak mnie zdradził i dowiedziałam się, że no… jest
niebezpieczny? Podziękuję… zresztą, zapomnijmy o tym.- westchnęłam ciężko. Tak
naprawdę nie chciałam zapominać, mój związek z Zayn’ em trwał dwa lata i po tym
czasie dowiedziałam się całej prawdy. Jednak pomimo tego, tęskniłam za nim, ale
obiecałam sobie, że będę jak najrzadziej o nim wspominała, on po prostu na to
nie zasługuje. Ani na mój wysiłek, ani mój czas.
-No nic, zadzwonię do
ciebie, do usłyszenia, skarbie. Trzymaj się.
-Dzięki, pa.- rozłączyłam
się, wkładając telefon do kiszeni. Nie zdążyłam nawet podnieść wzroku, bo
poczułam ogromny ból z tyłu głowy.
Nic więcej nie pamiętam, no oprócz
tego, że piętnaście minut temu przebudziłam się w tym miejscu. Dziwne, bo ono
było dziwnie znajome, jakbym była tutaj już kiedyś. Mało ważne. Siedziałam tak
jeszcze kilka minut, próbując chociaż poluźnić węzły. Och tak, jeszcze
dziwniejsze było to, że nie byłam przerażona, nie chciało mi się płakać ani
krzyczeć, co w moim przypadku było cholernie dziwne. W końcu byłam kruchą
blondynką o lazurowych oczach i przeuroczym uśmiechu, przynajmniej inni mnie
tak opisywali…
Po kilku minutach próby
wyswobodzenia się z mocno zaciśniętych supłów, usłyszałam skrzypienie starych,
metalowych drzwi, dźwięk był tak nieznośny, że modliłam się, by osoba, która
znęca się nade mną, nie zamykając drzwi, dała sobie już spokój. Na szczęście,
moje modlitwy zostały wysłuchane, kilkanaście sekund później słyszałam jedynie
jakieś niewyraźne kroki, które, jak po chwili się dowiedziałam, należały do
pewnego tajemniczego faceta. Siwa bluza z kapturem, dresy, okulary przeciwsłoneczne
na nosie… swoją drogą, na co mu okulary w ciemnym pomieszczeniu?! Typowy
gangster, tak, [T.I] nawet wtedy się nie bała, ba, nawet z wielką chęcią
chciała zobaczył kim ta osoba jest.
-Witam
Cię, [T.I]. Jak dobrze cię znowu widzieć.- jego głęboki głos mnie jednak trochę
przestraszył.
-Znowu?-
mruknęłam.- Nie przypominam sobie…
-Milcz.-
syknął, po czym splunął kilka milimetrów od mojego siedzenia. Nie lubiłam, gdy
facet pluł, nawet, jak był z mafii, obrzydzało mnie to.
-Możesz
nie pluć? To ohydne.- westchnęłam.- Wolałabym, żebyś przy mnie palił niż pluł.
To takie nieetyczne.
-Pyskata,
lubię takie.- zaśmiał się gardłowo.
-Nad
śmiechem też musisz popracować.- pokiwałam głową.- A tak nawiasem, co ja tutaj
robię?- skrzywiłam się, czując jak moje nadgarstki powoli tracą czucie, tak
samo ze stopami. Mężczyzna jedynie zapalił papierosa, zaciągnął się nim i
wypuścił dym z ust, tworząc z niego kółka.- Profesjonalista.- wywróciłam
oczami, widząc ruchy jego warg.
-Czy
możesz zamknąć swoją mordę na kilka minut?! Jezu, jak można być tak gadatliwym?
-A
jak można tak odnosić się do kobiet? Przepraszam bardzo, ale mógłbyś mnie
rozwiązać? Moje ciało jest delikatne i jeśli chociaż nie poluzujesz węzłów,
będą musieli amputować mi obydwie dłonie i stopy.- westchnęłam głośno.
-Do
jasnej cholery! Zamknij się! Jeszcze chwila, a zamknę cię w spiżarce na dole!
Kurwicy zaraz dostanę.- warknął, chodząc nerwowo po magazynie.
-Dobra,
przepraszam.- mruknęłam niechętnie.
-Gdzie
on jest… - wysyczał sam do siebie. Otworzyłam już usta, by mu coś odpowiedzieć,
jednak mężczyzna podszedł do mnie zdjął okulary i pochylił się nade mną.- Jeśli
jeszcze raz coś usłyszę z twoich ust…- przerwał i podniósł z podłogi siwy
przedmiot, po czym dalej kontynuował.- Zakleję ci ją i nie będzie już tak wesoło.-
wysyczał. Ponownie chciałam coś odpowiedzieć, jednak dałam sobie spokój, z
takimi nie warto dyskutować i już.
-Hej,
PJ, wybacz za spóźnienie, były korki i sam rozumiesz.- znajomy głos rozniósł
się po całym pomieszczeniu.
-Nie
tłumacz się, ale masz u mnie dług.- syknął.
-Co?-
mruknął.- Jaki dług?
-Nie
wiem, Zayn, jak tak długo mogłeś z nią wytrzymać. Nawija jak katarynka! Nic jej
chyba nie uciszy. A głos ma tak wkurwiający…- ciągnął swój monolog.
Zaraz, zaraz… Zayn? Nie, no po
prostu nie wierzę! Powiedzcie mi, że to wszystko jest jakimś pieprzonym żartem
albo snem.
-Kto?-
tak, ON nadal nie wiedział o kim jego
kolega mówi. Chociaż chłopaki byli na samym końcu magazynu, Zayn mógł mnie nie
widzieć, ale chyba wiedział, co ten jego kolega robi, prawda?
-No
jak to kto? [T.I]!- jęknął.
-Ale
skąd ty znasz [T.I]?- mruknął.
-Zayn,
nie rób ze mnie głupiego! A kogo kazałeś mi porwać?! Dokładnie mi powiedziałeś.
[T.I].- przeliterował moje imię. Nie podobało mi się to, brzmiało ono tak obco
i szorstko.
-PJ!
Pojebało cię?! Mówiłem o Melody! Jezu, stary… nie mów, że ona tu jest.-
warknął, nie patrząc w moją stronę.
-Tak,
jestem! I wszystko słyszę!- syknęłam. Tak szczerze, to nie miałam ochoty z nim
rozmawiać, ale to wszystko tak samo z siebie wychodzi, nawet czasem tego nie
kontrolowalam. Mulat spojrzał przez jego ramię, po czym podszedł do mnie.
-[T.I]…-
westchnął.- Jesteś tępy, PJ! Dobrze wiesz, że mnie i ją NIC już nie łączy.
-Dzięki
za przypomnienie, zapomniałam.- odpowiedziałam sarkastycznie i wywróciłam oczami.
Chłopak delikatnie się uśmiechnął, co było u niego rzadkością.
-Zresztą,
opisywałem ci ją! Średniej wysokości blondynka, włosy do ramion, a ona ma
wyraźnie ponad łopatki!- syknął, próbując odwiązać sznury.
-Ramiona,
łopatki… co za różnica?! Blondynka to blondynka.- wzruszył ramionami, po czym
się zaśmiałam. Malik, bo tak miał na nazwisko Zayn, spojrzał na mnie i pokręcił
głową.- Ale czekaj, skoro ona wie o tym wszystkim…
-Jakim
wszystkim?- brunet odwrócił twarz w jego stronę.
-No
tym magazynie, mnie…- zaczął wymieniać. Ja tylko wywróciłam oczy.
-PJ,
tak?- spojrzałam na niego.- Już wiem, skąd znam to miejsce.- pokiwałam głową.-
Zayn mnie tutaj często zabierał, gdy byliśmy razem.- zaakcentowałam ostatnie słowo, wracając wzrokiem na
chłopaka. Nadal był kurewsko seksowny. Delikatne promienie słonecznie
przedzierały się przez ubytki w ścianach, co podkreślały jego brązowe oczy, a w
tym świetle wyglądały jak węgielki.- Brzmi mało romantycznie, ale jednak.-
zaśmiałam się. Liz miała rację, pomimo zdrady i tego, że dowiedziałam się, czym
się zajmuje… nadal za nim szalałam. Gdy go tylko widziałam, wszystkie problemy
odchodziły na bok. Zayn odwiązał moje nogi, szybko poczułam ulgę.- Dzięki.
-No
dobra, i co, że cię tu zabierał?- podszedł do mnie, zakładając skrzyżowane ręce
na pierś, Malik natomiast zajął się moimi nadgarstkami.
-I
to, że nie jestem tutaj pierwszy raz.- westchnęłam.- Nieważne, i tak nie zrozumiesz.-
zaśmiałam się cicho. Po chwili ręce także miałam już sprawne. Zamknęłam oczy i
westchnęłam cicho.
-Masz
przyprowadzić jutro o piętnastej Melody, PJ. MELODY!- powtórzył.
-Nie
krzycz, stary.- uniósł dłonie ku górze.
-Mogę
wiedzieć czemu?- spojrzałam na nich po kolei.
-Muszę
z nią zerwać, ona wie za wiele, tak samo jak ty.- mruknął.
-Czekaj,
chcesz ją zastraszyć?- mruknęłam.
-A
jak inaczej? Jeśli zerwę z nią po ludzku, pójdzie na policję i nas wyda…-
wyszeptał.
-A
dziwisz się? Jest albo była dziewczyną gangstera, który sprzedaje narkotyki.
Też mogę iść.- wzruszyłam ramionami.
-Ale
ty nie pójdziesz, bo jesteś za mądra. Zresztą, ciebie znam już dwa lata, wiem,
że mnie nie sprzedasz, a że przyłapałaś mnie na tym, jak się z nią całuję to
już inna sprawa.- uśmiechnął się.
-Och,
dzięki za przypomnienie!- mruknęłam.- Jesteś świnią, jak mogłeś mnie zdradzić?
Po dwóch latach związku!- jęknęłam.- A ja cię kochałam.- chłopak uśmiechnął się
tajemniczo.
-Wybacz,
kochanie, ale ona była kurewsko seksowna. A całowała jak profesjonalistka.-
wymruczał. Zrobiło mi się przykro.
-Robisz
to specjalnie.- westchnęłam i wstałam z krzesełka. Widziałam tylko, jak Zayn
uśmiecha się ponownie.
-Idziesz
już?- zapytał, podchodząc do mnie.
-Tak.
Nic tu po mnie.- mruknęłam.
-To
poczekaj, odprowadzę cię. PJ, poczekaj tutaj na mnie.- rzucił mu pęk kluczy po
czym mnie dogonił.
Musieliśmy zejść starymi, betonowymi schodami,
kiedy byliśmy na dole, chłopak zatrzymał się na chwilę, wyciągnął ze skórzanej
kurtki paczkę papierosów i odpalił jednego.
-Co dzisiaj robisz, skarbie?- zapytał, wypuszczając
dym z ust. Wzruszyłam ramionami.
-
Idę do klubu ze znajomymi.- zaczekałam na niego przy filarze, ponieważ znowu
zatrzymał się na moment, poprawiając swoją kurtkę. Mulat skinął głową,
podchodząc do mnie.
-Uwierz
mi, nic się nie zmieniłaś.- mruknął, opierając dłonie o filar, zagradzając mi
przejście. Trzymał pomiędzy wargami papieros, a palcem jeździł po mojej skórze
na ramieniu. Był tak kurewsko seksowny, aż dreszcz mnie przeszedł. Patrzyłam na
każdy jego ruch.
-To
trudne do zrealizowania w niecały miesiąc.- mruknęłam, wspominając nasze
ostatnie spotkanie na którym z nim zerwałam. Głośno przełknęłam ślinę.
-Nadal
jesteś tak gadatliwa i pyskata.- warknął, przysuwając się bliżej do mojego
ciała.- Stara, dobra [T.I].- nie przestawał, jeździć opuszkiem palca, jednak
zmienił trasę, tym razem zjechał na moją talię.
-Nadal
mam do ciebie żal, Zayn.- wyszeptałam, czując jego dłonie na moich biodrach.
Chłopak dopalił szybko papierosa i przygasił peta podeszwą buta.
-Każdy
ma jakiś żal albo czegoś żałuje.- wymruczał, przybliżając swoją twarz do mojej.
Zapach papierosów czułam już wszędzie, ale nie przeszkadzało mi to, na pewno
nie u niego. Brunet zwinnie wyjął gumy z kieszeni kurtki i włożył dwie drażetki
do swojej buzi. Teraz wszystko miało takie dziwny zapach, gorzki zapach
papierosów pomieszał się ze świeżą miętą. Chłopak musnął delikatnie moje wargi,
przyprawiając mnie ponownie o dreszcze. To było takie perfekcyjne, on był cały
perfekcyjny… smakował jak… sama nie wiem jak.
-Może lepiej nie prowokuj, Zayn? Nie korzystaj z
okazji.- mruknęłam, nie wiedząc, co mówię. Tak szczerze, to chciałam, żeby to
kontynuował, uwielbiałam jego smak zaróżowionych warg. Tak jak myślałam, chłopak
niewiele czekał, a gwałtownie wpił się w moje wargi. Robił to agresywnie, ale
chciał być delikatny.- Zayn, proszę…- jęknęłam, pomiędzy pocałunkami.
-Shh, skarbie.- mruknął, wsuwając swoje dłonie
pod mój luźny top. Oparłam glowe o filar, ulegając mu. Chłopak zsunął swoje
gorące wargi na moją szyję. Odchyliłam głowę, by miał więcej miejsca, dłonie
zarzuciłam na jego ramiona, czując jego ręce na moich plecach, one błądziły po
całej mojej skórze, zatrzymując się na zapięciu od stanika. Wiedziałam, że to
nie może się zdarzyć, odepchnęłam go lekko, szybciej oddychając.- Co jest?-
mruknął, widocznie niezadowolony. Przegryzłam swoją wargę, przyglądając się mu.
-Przyjdź dzisiaj o dwudziestej do klubu „Devil”.- wyszeptałam, kierując się do
wyjścia. Mulat podbiegł szybko, wpijając się ponownie w moje rozpalone wargi.
-Będę na pewno.- wymruczał, pozwalając mi odejść.
Uśmiechnęłam się delikatnie, po czym otworzyłam stare, skrzypiące drzwi. Z
uśmiechem na twarzy ruszyłam na przystanek, z którego miałam autobus do domu.
~*~*~*~*~*~*~*~*
Proszę bardzo, kolejny imagin tym razem z Zaynem. Przepraszam, jeśli choć trochę przypomina Danger'a albo Dark'a, nie chciałam, żeby to tak wyszło, ale mówię szczerze- jestem zadowolona z niego. Huh, nowość!
No nic, nie przedłużam więcej.
10komentarzy=kolejny imagin.
Kocham was ♥